Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2018

25 sierpnia 2018 #Piaskiemwraka - Najbardziej rodzinne Przechlewo...

Obraz
Zdecydowanie najbardziej... Jeśli chcecie zadebiutować i poczuć klimat wielkich zawodów ze wszystkimi zaletami i wadami, polecam Bydgoszcz Triathlon. Ale jeśli lubicie bardziej kameralne klimaty, a do tego świetną atmosferę, super organizację i malownicze tereny, to Przechlewo jest dla Was. Mnie zauroczyło już dwa lata temu i chcę tu bywać co rok.  Przechlewo to mała miejscowość w Borach Tucholskich, pięknie położona w otoczeniu lasów, rzek i jeziora Końskiego. Ale gen aktywności spowodował, iż od lat organizowane są tutaj najbardziej rodzinne zawody triathlonowe w Polsce. Tak się reklamują, ale tak też jest. Jeśli gdzieś na zawodach widzieliście team "TriPaka" to oni są właśnie z Przechlewa. A najlepsze jest to, że licząca niespełna 3 tyś mieszkańców miejscowość, grubo ponad setka uprawia triathlon, a wielu kolejnych bieganie i inne sporty.  Same zawody zorganizowane są na terenie tutejszego GOSiRu, zlokalizowanego nad samym jeziorem Końskim. Przyjechać warto już w piąt

18 sierpnia 2018 #Piaskiemwraka - Epickie Borówno...

Obraz
W momencie gdy zacząłem interesować się sportem zwanym triathlonem, czytać relacje i książki, w wielu miejscach pojawiała się nazwa Borówno, opisywana jako stolica polskiego Triathlonu. Nie wiedziałem, ani gdzie to jest, ani co to za zawody. Dopiero niedawno Facebook zaprosił mnie na te zawody, kusząc promocyjną ceną na dystans "sprint".  Okazało się, że jest to pierwszy rok, gdy organizator zdecydował się udostępnić też swoje epickie zawody liczniejszej grupie osób. Co więcej, miały się odbyć w wersji "drift" i " no drift". Te pierwsze jednak się nie odbyły ze względu na niską frekwencję. Widać driftować lubimy jedynie na nielegalu...  W każdym razie, za jedyne 80 złotych stałem się dumnym nośnikiem pakietu w który zaliczała się również koszulka oraz mocniejszy niż zazwyczaj plecako-worek, więc bardzo miło, bo to wcale nie jest takie oczywiste i na coraz większej liczbie zawodów, pakiet jest goły jak Adam w raju, przykryty tylko listkiem w postaci ja

5 sierpnia 2018 #Piaskiemwraka - Mój święty Graal - Gdynia Ironman 70.3

Obraz
No i niby co ma piernik do wiatraka? Dla mnie ma. Trzy lata temu nawet nie myślałem o triathlonie, bo nie wierzyłem, że będę w stanie biec na nartach, a później celnie strzelać... Gdy na Skwerze Kościuszki stawiali wielkie, czerwone M z kropką odliczające czas do startu Iron Man Gdynia, nawet nie wiedziałem co ono oznacza. Zostałem wtedy spytany przez znajomych, czy się wybieram, ale jedyne co byłem w stanie odpowiedzieć to tyle, że nie jest to coś dla mnie, bo osoby tutaj startujące to harpagany i nawet nie śmiem się zapuszczać w te rejony.  Dwa lata temu pierwszy raz stanąłem na starcie tych w końcu nie tak długich zawodów. Wtedy, po ukończonych maratonach i biegach ultra, wydawało mi się to olbrzymim wyzwaniem. Popłynąć, przejechać na rowerze i na koniec jeszcze pobiec półmaraton. Owszem, wiedziałem, że dam radę, bo lata temu kończyłem w górach maratony MTB, przy trasach ze sporymi przewyższeniami, mających po kilkadziesiąt, a nawet ponad sto kilometrów. Ale przecież triathlon