15 maja 2017 #Piaskiemwraka - Nawyk a motywacja

Podobno motywacja sprawia, że zaczynamy coś robić, a to co sprawia, że w tym wytrwamy to nawyk. Każdego z nas motywuje co innego, choć zapewne w przypadku niektórych z osób motywatory są podobne. Chcemy zrzucić na wadze, chcemy dobrze wyglądać, zrobić sobie „kaloryfer” na lato, być sprawniejszym, itp. Mamy tak z Nowym Rokiem, urodzinami, nowym miesiącem, tygodniem i innymi „okrągłymi” momentami. Osobiście nie jestem zwolennikiem zaczynania czegoś w ramach „noworocznych postanowień” o czym już kiedyś pisałem. Lepiej zaczynać coś od razu po podjęciu decyzji, tu i teraz, bez zastanawiania – od środy, od piątku, od 13.33 albo 6.07. Czekanie nic nie zmieni, a może tylko nam obniżyć motywację, bo dopiero działanie potwierdza podjęcie decyzji - jeśli nie zaczęliśmy to znaczy, że decyzji nie podjęliśmy...

Ale co z kolejnymi tygodniami, miesiącami? Przecież kondycja nie przyjdzie od razu, „kaloryfer” nie pokaże się po tygodniu, a w maratonie nie wystartujemy po miesiącu od wstania z kanapy (możemy, ale to nie będzie najlepszy pomysł).
Wtedy do gry wchodzi nawyk. Nawyk codziennego treningu, albo treningu w określone dni. Jak mycie zębów przed pójściem spać, jak poranna kawa, czy poranna kąpiel.
W różnych miejscach możemy się dowiedzieć, że wyrobienie nawyku zajmuje od 3 do 4 tygodni, w zależności od intensywności i charakteru. Nie wiem, czy to prawda, bo wyników badań na ten temat nie znalazłem, ale czym jest właśnie wspomniane mycie zębów, czy jazda na pamięć samochodem do pracy, jeśli nie nawykiem, ukształtowanym przez kolejne dni, tygodnie, miesiące…?

Tak ma być z treningiem. Ma się stać nawykiem. Wiem, że to nie brzmi zbyt pasjonująco, bo przecież aktywność fizyczna ma być dla nas przyjemnością, a nie mechanicznym powtarzaniem czynności. Jedno z drugim nie koliduje, a chyba każdy z nas miał sytuacje w których odpuścił, nie chciało się wyjść, biegać, pojechać na basen, czy na siłownię.
Lata różnych aktywności przekonały mnie jednak, że warto wyrobić w sobie pewne nawyki związane z aktywnością sportową (i nie tylko), dzięki którym łatwiej możemy znosić wymagania stawiane przez cele jakie sobie wybieramy. Wtedy po prostu jest łatwiej. Nie zastanawiamy się nad pewnymi rzeczami, a po prostu je realizujemy.

Niejednokrotnie pytany jestem jak to robię, że mi się chce. Wstawać rano, w zimie, mrozie i biegać, iść na siłownię, czy jeździć na rowerze. Prawda jest taka, że czasami wcale mi się nie chce… Oczywiście, często idę z pełnią zapału i z wielkim fanem. Ale są dni, gdy naprawdę nie mam ochoty i muszę cholernie ze sobą walczyć by wyjść z ciepłego mieszkania, jeszcze przed świtem i biegać kilkanaście kilometrów.
Wtedy z pomocą przychodzi nawyk (choć pewnie upartość w dążeniu do celu, ma w moim wypadku też spore znaczenie), bo często nie myślę nawet o tym, że mam coś robić, tylko po prostu to realizuję. Warto w tym wszystkim wyznaczyć sobie jakąś stałą godzinę, albo porę dnia, by organizm przyzwyczaił się, że to ten moment, w którym ma to robić i dzięki temu będzie kojarzył, że to pora na bieganie, pływanie, siłownię, cross-fit, itp. Tutaj najważniejsza jest regularność. Oczywiście, jeden lub dwa razy, gdy coś przeoczymy nie będzie miała wpływu na cały proces, ale ważne by powrócić tak szybko jak to możliwe do założonych działań. Wtedy kolejne tygodnie, miesiące, czy dłuższe okresy nie będą stanowiły problemu i nie „wypalimy” się w postanowieniu po kilku tygodniach od „noworocznego postanowienia”. W sporcie dochodzi jeszcze podział na nawyki otwarte i zamknięte, ale to już temat szerszy, na zupełnie inny wpis…

Dobrze jest sobie też ustanowić jakiś cel. Ale nie piszę tu o celu wagowym, czy mięśniowym, bo zrzucenie kilogramów w moim przekonaniu nie powinien być celem samym w sobie, jeśli chodzi o sport. Mam tu na myśli cel w postaci startu w jakiś zawodach, biegu na 5km czy 10km, jeśli zaczynacie, zawodach pływackich, cross-fitowych, maratonie zumby czy spinningu. W zależności od tego co ćwiczycie.
Bo cel jest ważny. I wcale nie liczy się droga do niego, co można wyczytać w wyświechtanych książkach o motywacji. Liczy się cel i tylko cel, a jak się już go określi, należy robić wszystko by go osiągnąć. Wtedy chce się wstać rano z łóżka, pojechać po pracy do klubu, czy na basen, bo start weryfikuje wszystko i błędów nie wybacza… 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

29 grudnia 2014 #piaskiemwraka - moralne wsparcie i nie tylko...

11 listopada 2018 #Piaskiemwraka - Dla Niepodległej...

3 marca 2021 #Piaskiemwraka - Z Nowym Rokiem, nowym krokiem...