22 stycznia 2017 #Piaskiemwraka - Zimowy Runmageddon...

Dziś na krótko, bo tylko z jedną refleksją, że nie warto przywiązywać się do założeń. Jak często u mnie bywa, wpadłem na pomysł by w ramach ogólnorozwojowego treningu pobiec sobie w Runmageddonie. Pomyślałem w środę, a start był w niedzielę, więc na przygotowania nie było specjalnie czasu. Ale wersja Hardcore to raptem 24km z co prawda 70 przeszkodami, ale takim które w większości znam. Urozmaiceniem była zima i to, że w mrozie taki bieg pokonać jest trudniej, niektórzy uważają nawet, że ekstremalnie.
Pomyślałem, że skoro biegam, kąpię się w zimie i trochę chodzę na crossfit, to dam radę. Założyłem też, że przecież organizatorzy nie będą tak nieodpowiedzialni i w mrozie nie wrzucą nas do wody, przynajmniej na samym początku biegu. Byli...
I to było to z tych założeń, do których nie warto się przywiązywać.




Do Józefowa pod Warszawą, bo tam odbyła się zimowa edycja Hardcora, pojechaliśmy w trójkę, a startowaliśmy w czwórkę. Wcześniej nie mieliśmy okazji się poznać, ale od czego są portale społecznościowe i grupy. Do tego, w towarzystwie biegnie się przecież raźniej. Wyjazd o 3.00 w nocy, start o 9.00, wyjazd o 16.00, 700 km w dwie strony i w domu o 21.00. Taka typowa, zwariowana niedziela...
Sama trasa biegu, w porównaniu z tą w Gdyni, nie była zbyt trudna, a z pewnością w porównaniu z górkami, które dały nogom popalić. 
Jednak Legionowo i okoliczne lasy przywitały nas czymś innym - niesamowitą ilością drzewek i gałęzi przez które trzeba było się przedzierać. Hasło "kryj ryj" stało się sloganem dnia... 


Nawet woda, w której lądowaliśmy kilka razy w różnych konfiguracjach (po kostki, po pas, po szyję, w lodzie, ze sztandarowym Indiana Jones włącznie), nie była na tyle uciążliwa co właśnie te gałęzie. 
Opisując wcześniejsze starty pisałem, że nie jest ważne bieganie, a raczej ogólnorozwój. Jednak to co widziałem na trasie, a konkretnie ilość skurczy, problemów z kondycją i otarć, sugeruje, że do odcinków takich jak Hardcore, warto biegowo również się przygotować. Nie jestem żadnym wyczynowcem, ale przyznam, że w nogach tego biegu nie odczułem. Nie biegłem oczywiście na żaden wynik, ale jednak w końcówce wyników nie byłem, a do tego każdą z przeszkód pokonałem "po bożemu", bez burpees, czyli karnych "padnij, powstań" za niepokonanie przeszkody. Jednak ćwiczyć crossfit, czy ćwiczenia siłowe i licząc, że się uda, to chyba nieco za mało. Widać to było po licznych skurczach, które łapały tych, którzy na codzień nie dokładają do ćwiczeń biegu. 
W każdym razie, zimowy Hardcore zaliczony, satysfakcja jest, a teraz pewnie ultra, by mieć na koncie każdy z dystansów. Tutaj może być ciekawie, bo tegoroczna edycja odbędzie się w Myślenicach, czyli połączenie "piekła" z górami... 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

29 grudnia 2014 #piaskiemwraka - moralne wsparcie i nie tylko...

11 listopada 2018 #Piaskiemwraka - Dla Niepodległej...

3 marca 2021 #Piaskiemwraka - Z Nowym Rokiem, nowym krokiem...