3 maja 2018 #Piaskiemwraka - cel a droga do celu...

A Ty gdzie będziesz startował w tym roku i na jakim dystansie...? To pytanie często pada, podobnie jak to odnośnie motywacji - jak to robisz, że Ci się chce i skąd bierzesz motywację, by co rano wstawać i iść na trening? No właśnie, skąd?

Nie jestem couchem, nie jestem psychologiem i nie jestem trenerem, choć przez wiele lat zarządzania firmami wcielałem się poniekąd w każdą z tych ról. Nie mam też zamiaru udzielać rad, albo uważać się za eksperta. Mogę jedynie napisać, co sprawdza się u mnie i wiem również, że sprawdza się u wielu osób charakterem zbliżonych do mojego. 
I tutaj w gwoli wyjaśnienia - jestem osobą bardzo silnie ukierunkowaną na cel, jego osiągnięcie, lubiącą rywalizację i kompletnie nie nadającą się do tego by coś zwyczajnie odtwarzać. Tak więc w przypadku innych osób mogą się poniższe wynurzenia zupełnie nie sprawdzić, choć niekoniecznie, bo jak chcemy mieć cel i go mamy, to raczej po to by go osiągnąć. I dotyczy to pewnie też ludzi, którzy celów nie lubią ustanawiać. Bo można mieć firmę, by po prostu działała, ale raczej będzie to funkcjonować średnio, bo firma musi mieć cel, strategię, plan budżetowy i prognozy wyniku. Inaczej dryfuje, a dryf nigdy nie kończy się dobrze, co najwyżej pewne okoliczności mogą opóźnić rozbicie o brzeg.

Chyba najistotniejsze są dwie kwestie - paradoksalnie jaką mamy motywację, bo choć szukamy odpowiedzi na to skąd ją brać, to wcześniej musimy sobie powiedzieć co ma na ją dawać. Oraz - właśnie jaki mamy cel związany z tym co robimy. 

Możemy sobie tu przytoczyć kilka wyświechtanych powiedzeń w stylu - statek, który nie płynie do portu docelowego może płynąć gdziekolwiek, itp. Ale poniekąd jest to prawda, bo jednak motywację trzeba mieć, a motywacja może wynikać z celu. 
Jeśli wypadniemy za burtę podczas sztormu, możemy poddać się od razu, a możemy zacząć walczyć, by się uratować, bo mamy motywację. Wiem, przykład skrajny, ale niczym się nie różni w budowie, a jedynie w sile motywacji. 
Jeśli chcemy się podobać partnerowi, albo ogólnie czuć się atrakcyjnie i dlatego ćwiczymy, to niekoniecznie mamy cel, bo może być on rozmyty, ale motywacji na pewno nie da się nam odmówić. I wtedy nie trzeba się być może katować, nie jest ważny każdy trening w planie i realizacja każdego elementu od A do Z. Możemy sobie biegać dla siebie, dla siebie chodzić na basen, stosować dietę i wybierać rower z dzieciakami zamiast wypadu samochodem do galerii handlowej. A to poniżej na pewno znacie:


         -Czy nie zechciałbyś mi powiedzieć, którędy mam teraz iść?
         -To zależy w dużym stopniu od tego, gdzie chcesz dojść-odpowiedział Kot.
         -Właściwie to mi wszystko jedno-rzekła Alicja.
         -W takim razie obojętne, którędy pójdziesz-odpowiedział Kot z Cheshire

No właśnie. Nikt nam nie każe iść w określoną stronę i w imię czegoś. Można zwyczajnie, dla siebie, gdy nam się chce i mamy ochotę. 
Jednak, jeśli mamy cel, to choćby góry srały, a z nieba padały żaby, to wstajemy i idziemy na trening. Nie ma zmiłuj. Bo cel jest najważniejszy i w dupie mam drogę do niego, wiem, że będzie ciężka i tyle. Choć daje sporo satysfakcji. 
Moim celem na ten rok jest start w Iron Man Gdynia 70.3 i zejście poniżej 5 godzin. Dla porównania, jest to mniej więcej wynik 3:30h w maratonie (tak się mówi). Może więcej, może mniej, ale nie jest to na pewno wybitne osiągnięcie. Jednak dla mnie cel mierzalny, zakładam, że osiągalny i dostatecznie ambitny by się przyłożyć (dla porównania, w zeszłym roku, startując pierwszy raz, miałem 5:43) Czy go osiągnę? Nie wiem, ale jest to dla mnie cel i wszystko inne podporządkowane jest pod niego. Gdyby nie to, pewnie też miałbym plan treningowy, zapewne również bym go realizował, ale motywacja by pójść na trening gdy na dworze -15C, ciemno i pada śnieg, zdecydowanie mniejsza. Tym bardziej, że do statu jeszcze kilka miesięcy, a skoro wynik nie ma znaczenia, to na pewno gdzieś sobie ten jeden trening odrobię po drodze... No może tak, ale jak mam cel, to wiem, że odrobić będzie ciężko, a meta niestety weryfikuje wszystko... 
Dlatego uważam, że każdy może mieć cel jaki sobie obierze. Jeśli jest nim po prostu ukończenie maratonu, to OK - as you wish. Jeśli jest nim start w epickim triathlonie, albo maratonie w Przasnyszu, czy innym Orzyszu (czyli z całym szacunkiem dla Przasnysza i Orzysza, w dupiu), to też w porządku. To Twoje cele i sam sobie je ustalaj. Jednak moim zdaniem istotne jest to by je mieć. Bo i inaczej pada później pytanie - jak ty to robisz, że ci się chce?  Ano wstaję i wychodzę. Bo mam cel i motywację... 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

29 grudnia 2014 #piaskiemwraka - moralne wsparcie i nie tylko...

11 listopada 2018 #Piaskiemwraka - Dla Niepodległej...

3 marca 2021 #Piaskiemwraka - Z Nowym Rokiem, nowym krokiem...