9 października 2016 #Piaskiemwraka - Piwna Mila Sopot
Blog zaczął się od marszu Piaskiem w raka i opisania przygotowań, a później relacji z samego spaceru, który okazał się być czymś więcej. Zarówno w sensie marszu, jak i celu, ale także wyzwań i determinacji. Ale często to co zaczyna się banalnie, kontynuowane jest, gdy okazuje się, że daje frajdę, wyniki i przynosi człowiekowi coś więcej. Stąd kolejna pasja po nurkowaniu, skokach spadochronowych, fotografii, kolarstwie górskim, motocyklach i jeszcze kilku innych, które przez całe życie przewijają się dniami i nocami... Przygotowania do marszu wzbudziły pasję do biegania i zmotywowały do ćwiczeń na sali. Jak treningi to i starty. Od krótkich na 10 km, poprzez dłuższe, "królewskie" w maratonie i te bardziej wymagające "ultra". Człowiek ma taką naturę (a przynajmniej ja ją mam), że stale muszę rywalizować i nawet jeśli nie wygrywam, to sam start, adrenalina ścigania i wyzwań daje mi kopa na kolejne dni. W zasadzie każdy okres treningowy poświęcony jest jakiemuś