26 grudnia 2014 #piaskiemwraka - Święta, Święta i po Świętach....
#Piaskiemwraka - zawsze lubiłem wyjazdowe Święta. Ale tak wyjazdowe mam pierwszy raz. W zasadzie to w pierwszy, a nie w drugi dzień wyjechałem, bo Świnoujście ma świetne połączenia z Trójmiastem. Założenie było, by wystartować 26 grudnia z samego rana, co oznaczało, że wyjechać trzeba dzień wcześniej - o 16.41....
Przeurocza noc w Szczecinie czekała mnie na dworcu tymczasowym. Wygląda tak jak brzmi, więc po chwili uznałem, że może lepiej będzie się gdzieś udać na kawę. No, ale w pierwszy dzień Świąt??? Przecież nic nie będzie czynne. No i tu zdziwienie. W Polsce jak się okazuje mamy długą i wspaniałą tradycję Świąt Bożego Narodzenia, więc bez problemu możemy je spędzić w.... McDonaldsie.
Niestety tak. To zdjęcie poniżej obrazuję kolejkę na jaką trafiłem w okolicach 22.00.
W kolejce stać mi się nie chciało, więc usiadłem, by odczekać lepszy moment. W końcu się poddałem i koło północy stanąłem jednak po kawę, bo liczba ludzi się nie zmniejszała....
No, ale skoro ja idę sobie na spacer, to tym bardziej oni mogą spędzić wieczór w restauracji innej niż wszystkie.
O godzinie 7.17 jestem w Świnoujściu. Tutaj pierwsze miłe zaskoczenie, bo Straż graniczna już na mnie czeka. Oszczędzę kilka kilometrów, a przede wszystkim czasu. Razem z nimi jest też ekipa TVN24. Jedziemy od razu na dawne przejście graniczne i stamtąd, mijając słupki graniczne, na plażę, gdzie zaczyna się Polska. Kilka zdjęć, trochę materiału do telewizji i w drogę.
Obowiązkowe zdjęcie z egzemplarzem miesięcznika Poznaj Świat, patrona akcji.
Nie ma odwrotu, marsz rozpoczęty...
Pierwsze kilometry niemal wymarzone. Piękna plaża, lekki mróz, a nawet słońce. Do promu na "stały ląd" mam kilka kilometrów i udaje się je pokonać bardzo szybko. Na promie zaczyna padać śnieg i robi się ciekawie. Zdaję sobie sprawę, że przez najbliższe dwa tygodnie nie będzie ucieczki do domu, ogrznia w samochodzie i ciepłej kąpieli.
Pogoda nie rozpieszczała, ale za to witały mnie na plaży przed Międzyzdrojami nawet róże. Pogoda zresztą też, bo już po południu zupełnie się rozpogodziło i znów wyszło słońce. Molo w Międzyzdrojach minąłem już w pełnym słońcu i towarzystwie ekipy telewizji. Kolejne dni będą mi jeszcze towarzyszyć kilka razy.
Przerwa na posiłek.
Pierwszy dzień niemal zgodnie z planem. Niemal, bo zakładany cel w Międzywodziu nie do końca został osiągnięty. Nawigacja zlokalizowała mnie niby dokładnie, a nogi jej przytaknęły. Rano okazało się, że jednak zaszła mała pomyłka i cel jest nieco dalej. Cóż, będzie kilka kilometrów do nadrobienia...
Jak podsumować pierwszy dzień? Ciężko. Szczególnie dało się to odczuć stopom, które zmuszone były pokonać niemal 40 km i będą to powielać przez kolejne dwa tygodnie. Na nogach mam co prawda jedne z najlepszych butów - Inov-8, doskonale znane maratończykom, ale tutaj nie ma zmiłuj - jest wysiłek, są straty. Potwierdza się tylko porzekadło - czym więcej potu na ćwiczeniach, tym mniej krwi w boju. Trzy ostatnie miesiące intensywnego treningu przynoszą efekty i zmęczenie choć występuje, jest tylko zmęczeniem i na drugi dzień nie ma po nim niemal śladu.
Sprawdzają się też ciuchy i sprzęt przekazany przez Fjorda Nansena i The North Face. Mroźna noc i kolejne wietrzne dni pokażą szczególnie, jak ważny jest dobry namiot i ciepły śpiwór.
Komentarze
Prześlij komentarz