31 grudnia 2014 #piaskiemwraka - Sylwester tuż, tuż....
#Piaskiemwraka - pobudka była co prawda zapowiedziana, ale nie w środku nocy... Niby wstałem wcześniej, ale kontroli z Urzędu Morskiego się nie spodziewałem. Spore zdziwienie postawiło mnie natychmiast na nogi, kiedy "drzwi" namiotu otworzyły się i wjechała do niego ręka z aparatem. Dobrze, że byłem ubrany....
Delegacja była spora - Dyrektor Urzędu Morskiego w Słupsku, Wójt Gminy Postomino, Sołtys Jarosławca, GOSiR Postomino, Klub Morsów Postomino. A do tego Tegma z forum motocyklowego - Moto3Miasto. Zresztą, to nie ostatni raz, kiedy ekipa z M3M będzie mi towarzyszyć w trasie.
Kilka zdjęć i idziemy dalej. Na dziś nieco poniżej 40 km, ale to tylko dzięki Dyrektorowi UM. Kiedy przygotowywałem całą akcję, próbowałem zdobyć pozwolenie na przejście plażą na terenie CPSP i to dwa razy. Ze względu na prowadzone prace umocnieniowe brzegu, bezskutecznie. Po prostu Dowódca nie wpuszcza nikogo przez pół roku. Przypomniała mi się książka Brensona, w której opisywał lot dookoła ziemi balonem. Nie mieli pozwolenia na wejście w przestrzeń powietrzną Chin i też dzięki różnym zbiegom okoliczności oraz walce do końca, udało się to uzyskać tuż przed. Ja nie leciałem dookoła ziemi i byłem zdecydowanie niżej, ale tutaj też zasada nie poddawania się do końca, potwierdziła, że wszystko jest możliwe.
Cytując klasyka - ...A bunkry są? Nie ma, ale też jest zaje....ście.
Plażą do Ustki jest zdecydowanie bliżej niż obchodząc poligon lądem. Dzięki temu zyskałem około 9 km i co najważniejsze mogłem iść wzdłuż brzegu, a o to w tym całym ćwiczeniu chodziło. Co prawda to też było ponad 20 km, ale dobrą plażą, dopiero co "wyremontowaną". Wrażenie robią wejścia, które na normalnej, "cywilnej" plaży mają co najwyżej kilka metrów, a tutaj są szerokie na kilkadziesiąt. Tylko wyobraźnia podpowiada, jak musi wyglądać ten teren, gdy grasują po nim dywizjony wojsk pancernych.
Tempo narzucone i po kilku godzinach docieram do Ustki. Wita mnie Tomek z Fundacji, racząc herbatą i czymś tam jeszcze na rozgrzewkę, a zaraz po przekroczeniu kładki również Straż Graniczna. Co ciekawe, kładka jest otwierana co pełną godzinę, na kwadrans, ale na mnie czekała otwarta dłużej, więc znów się udało i zaoszczędziłem czas.
Może to całe tempo było podświadomie dyktowane tym, co mnie czekało w Ustce, ponieważ zaprosił mnie na obiad właściciel restauracji Syrenka. Kto z Was ogląda "Kuchenne rewolucje" miał okazję widzieć jak szalała tu Magda Gessler. Nie wiem jak smakowało jedzenie przed rewolucjami, ale teraz jest naprawdę świetne. To poniżej, to legendarne czekadełko w postaci świeżo uwędzonych szprotek podanych w pergaminie. To powyżej, to też czekadełko, choć nie tak legendarne, ale ważne, że zimne...
Jako, że walka idzie o złotą patelnię, więc kawa i W-Zka jest zestawem obowiązkowym,
Pan Adam, który prócz tego, że prowadzi świetną restaurację, znany jest również z niesamowitych tworów carvingu, czyli artystycznego rzeźbienia w warzywach. Jeszcze raz dzięki, bo takie miłe akcenty dodają sił.
Chwila odpoczynku, ale trzeba iść dalej, bo choć wieczór już zapadł, to do przejścia jeszcze spory kawałek drogi. Cel to Rowy, więc za mną dopiero połowa drogi. Tuż za Ustką niezłe zaskoczenie. Dziewczyny widziały relację z marszu w telewizji i specjalnie zatrzymały mnie na plaży by zapytać czy ja to ja...
Nigdy nie przywiązywałem wielkiej wagi do Sylwestrów i innych zorganizowanych imprez, więc zawsze starałem się robić tak, by był to dodatek do innych aktywności. Tym razem tradycji stało się zadość. Do Rowów miał dojechać Oryś z Michałem i tak się zgraliśmy, że dotarł akurat, gdy rozbiłem namiot i wszystko ułożyłem. Sylwestra w samochodzie jeszcze nie spędzałem, ale zawsze musi być ten pierwszy raz...
Były drinki, fajerwerki, a nawet szampan w kieliszkach (i to szklanych!). Taki Sylwester na miarę możliwości. Ale będzie co wspominać. Zresztą zawsze powtarzam, że nie miejsce robi imprezę a ludzie...
Zwieńczenie roku. Roku ciekawego, obfitego w nowe pomysły, zawodowo intensywnego, z niesamowicie aktywną końcówką, bo przecież po drodze były Mikołaje na Motocyklach i ich organizacja, przygotowania do marszu, Balu Fundacji i jeszcze kilka innych spraw, których nawet nie ma co wymieniać. Zabawne, bo jeszcze dwa miesiące wcześniej plan sylwestrowy był zupełnie inny...
Na plaży jak się okazało nie mieliśmy być zresztą sami, bo tuż przed północą, okazało się, że mamy najlepszą miejscówkę i otoczyły nas całe rzesze ludzi. Wszystkiego naj w Nowym Roku i samych szalonych pomysłów!
Komentarze
Prześlij komentarz