8 stycznia 2015 #piaskiemwraka - dzień czternasty
Na ten dzień czekaliśmy wszyscy :) wszyscy zaniepokojeni, zaciekawieni, wzruszeni całą akcją i czekający na szczęśliwe dotarcie Rafała do mety. Do granicy polsko - rosyjskiej w Piaskach...
Dwa tygodnie, niby szmat czasu, minęły momentalnie i dziś cały dzień szykowaliśmy się do wielkiego finału. Przygotowanie z rozmachem bo i finał huczny :)
W tym samym czasie Rafał wstał rano i po prostu szedł. Szedł do celu, a dziś to Piaski - meta akcji Piaskiem w Raka :)
Dwa tygodnie, niby szmat czasu, minęły momentalnie i dziś cały dzień szykowaliśmy się do wielkiego finału. Przygotowanie z rozmachem bo i finał huczny :)
W tym samym czasie Rafał wstał rano i po prostu szedł. Szedł do celu, a dziś to Piaski - meta akcji Piaskiem w Raka :)
Po drodze w Krynicy Morskiej załapał się na pyszne jedzenie u niesamowitych dziewczyn. Nakarmiły naszego wędrowca. Rybka podobno była pyszna i Rafał sobie zrobił zdjęcie z kutrem, który tę rybkę na stół mu dostarczył :)
Później już tylko dzika plaża i ostatnie selfie wykonane podczas tej wyprawy, Dotarł do Piasków ale do granicy jeszcze kawałek...
A w tak zwynym między czasie na plaży małe zamieszanie. Wolontariusze i Przyjaciele szykowali niespodziankę, bo przecież należy się i nie mogło nas tam zabraknąć...
Podczas gdy przygotowania do finału trwały koledzy się czaili za wydmami i wypatrywali Rafała na plaży...
Dla Rafała przygotowaliśmy dużo niespodzianek, m.in. złoty but dla "złotego piechura" :)
Jak już wiedzieliśmy, że Rafał dotarł do granicy (gdzie nam nie wolno było podejść) zaczęliśmy przygotowania na plaży aby godnie powitać naszego "bohateru" :)
My tego nie widzieliśmy, ale tuż po 16:00 Rafał dotknął słupka granicznego z Rosją i tym samym zakończył swoją wędrówkę polskim wybrzeżem :)
Po ukończonej misji Strażnicy Graniczni zapakowali Rafała w samochód i przywieźli go do nas na plaże. Na sygnale. Przy dźwiękach trąb. Z balonowym tłem. Z pysznym ciastem i mnóstwem uścisków. Do rodziny, przyjaciół i wolontariuszy.
Było wręczanie certyfikatu przez Straż Graniczną, śpiewanie "sto lat" i wspólne zdjęcia, w końcu pamiątka musi być :)
To jednak nie koniec dnia. Rafał w drodze do domu zajechał do restauracji na "pyszne" jedzenie :) Po dwóch tygodniach jedzenia liofilizowanego. Dziwicie się? :)
To był niesamowity dzień. Pełen wrażeń, wzruszeń. Przede wszystkim się cieszymy że Rafał szczęśliwie dotarł do mety i dziś wyśpi się w cieple i w łóżku. Choć może w ramach klimatyzacji w salonie rozstawi sobie namiot, żeby nie było za dużego szoku :)
Jak podsumować dwa tygodnie ciągłych emocji? Trudno, wręcz niemożliwe. W imieniu Wolontariuszy i Marzycieli zwyczajnie dziękujemy...
Komentarze
Prześlij komentarz